Jeśli inny człowiek zrobi ci coś złego, uważasz to za
złość i chamstwo. Jeśli ty zrobisz człowiekowi coś złego, uważasz to za
sprawiedliwość.
~ciastek
Strasznie boli mnie głowa, nic nie pamiętam. O ja pierdolę co się ze mną
działo? Co wczoraj robiłem? Pamiętam tylko tyle, że byłem w klubie i siedziałem
przy barze, a dalej nic, kompletna pustka. No pięknie znowu to samo. Znając
życie dostanę taki opierdol od rodzicieli, że się nie pozbieram. I wszystko
odbędzie się jak zwykle. Wrócę do domu, rodzice wyślą mnie do szkoły, a ja
spróbuję się wymigać. W takich chwilach zastanawiam się po co żyć? Żeby mieć
ciągle kaca po imprezie? No marna zachęta, ale cóż trzeba jakoś przeżyć jeden
rok z moimi staruszkami, a potem upragniona wolność. Wyprowadzę się z domu i
już nie wrócę. To są moje plany: wyjadę i będę korzystać z życia. Będę miał w
dupie studia, bo po co mi to?
Rozejrzałem się dookoła, nie znałem tego miejsca, to na pewno nie był
mój pokój. Pomieszczenie było dość spore i urządzone raczej w kobiecym stylu,
no bo który normalny facet pomalował by ściany na różowo?! Dopiero teraz
zauważyłem, że nie jestem sam, obok mnie spała jakaś dziewczyna. Nie znałem
jej, ale była całkiem, całkiem. No Alan chłopie masz dobry gust!
-
Fajnie było, ale się skończyło – westchnąłem cicho, żeby nie obudzić
nieznajomej.
Lepiej będzie, jeśli już pójdę. Z doświadczenia wiem, że jeśli ona się
obudzi to będę miał problem. Po cichu wstałem i zacząłem się ubierać. Moje
ubrania walały się po całym pokoju, no musiało wczoraj być naprawdę przyjemnie.
Po chwili już byłem kompletnie ubrany, zacząłem kierować się w kierunku drzwi.
Jeszcze tylko pięć metrów, trzy metry, metr i …
-
Ykhym… - ktoś odchrząknął, a ja zamarłem. Jeszcze chwila i by się udało!
Odwróciłem się i spojrzałem na nie śpiącą już nieznajomą. Uśmiechnęła się do
mnie z radością… co ja jej wczoraj powiedziałem, że jest taka szczęśliwa?! –
Gdzie ty się wybierasz? – spytała podejrzliwie
-
Czy to pytanie retoryczne? Oczywiście, że do domu. – zirytowało mnie to,
zacząłem się wycofywać tyłem.
-
Stój – powiedziała stanowczo i podeszła do mnie zwinięta w kołdrę. Mniemam, że
pod spodem nic nie miała, ale to taki szczegół.
-
Czego chcesz? – nie wiedziałem co zrobić
-
Wczoraj mówiłeś, że mnie kochasz – uśmiechnęła się do mnie.
- Wczoraj to było wczoraj, a dzisiaj to
dzisiaj – czy ona naprawdę jest taka głupia czy tylko mi się wydaje?!
-
Ale … - uśmiech zniknął
-
Dziewczyno nic do ciebie nie czuję! – walnąłem prosto z mostu, po co kłamać?
Zawsze tak robiłem, nie zwracałem uwagi na to czy to ją zasmuci. Szczerze
mówiąc miałem to gdzieś, co ona czuje.
-
Przespaliśmy się ze sobą – wydukała. Ona chyba powinna dostać medal za
spostrzegawczość. Ta rozmowa coraz bardziej mnie irytowała, chciałem jak
najszybciej stąd wyjść.
-
Zrozum zabawiłem się tobą – no czy to tak trudno zrozumieć?!
-
Co?! – widać nie mogła dojść do tej główki prawda.
-
To była tylko zabawa – powiedziałem wolno, żeby zrozumiała. Starałem się jej
pomóc to zrozumieć, a ona co? Zera wdzięczności! Na dodatek dostałem z liścia,
w sumie mogło być gorzej. Pewna dziewczyna podczas takiej rozmowy rzuciła we
mnie patelnią. To bolało, bardzo…
-
Ty świnio wynoś się stąd! – wskazała palcem drzwi.
-
Bardzo chętnie – w końcu mogłem wyjść z jej mieszkania. No to teraz do domciu.
No Alan przespałeś się z dziewczyną, która mieszka na tej samej ulicy co ty.
Głupszego pomysłu nie mogłem wymyślić? Teraz prawdopodobnie ciągle będę ją
spotykał, a ona będzie mordować mnie wzrokiem. No cóż było minęło, po co
zaprzątać sobie tym głowę? Co powiedzieć starym jak wrócę? Że znowu poszedłem
do klubu, upiłem się i przespałem z nieznajomą? To był głupi pomysł, przecież
jestem niepełnoletni. Chyba by mnie zabili jakbym tak powiedział. Tak już to
sobie wyobrażam. Zabiją, zakopią,
odkopią, potną, podpalą, zgaszą i wyślą do szkoły. Ja pierdolę za godzinę
zaczynam lekcje, nie no nie mam ochoty tam iść.
-
Drogi panie, gdzie to się było w nocy? – ojciec przeszywał mnie wzrokiem.
-
U kumpla – skłamałem
-
A skąd mam mieć pewność, że to prawda? – nie dawał za wygraną. Czy on choć raz
może się mnie nie czepiać? Czy ja o tak wiele proszę?
-
Tato Alan naprawdę był u Mike’a , widziałam ich – znikąd pojawiła się moja
siostrzyczka bliźniaczka i jak zwykle ratowała mi tyłek. Zawsze była taka
święta i grzeczniutka, a ja byłem uważany za diabła. Miałem tego dosyć czy ona
zawsze musi być taka grzeczna?
-
Alan za pół godziny zaczynasz lekcje – upomniała mnie rodzicielka z wrogim
spojrzeniem. Podała mi plecak i wskazała na drzwi wyjściowe.
-
Ale jestem zmęczony – przecież nie mogłem powiedzieć, że miałem kaca to było by
samobójstwo.
-
Idź już – matka była uparta
-
Pa! Kocham was! – pożegnała rodziców Kate czyli moja bliźniaczka i wyszła, a ja
z jękiem podreptałem za nią.
-
Nara – rzuciłem do staruszków i wyszedłem z tego piekła.
-
Co masz pierwsze? – spytała mnie siostra idąc ze mną do szkoły.
-
A bo ja wiem – zirytowało mnie to, skąd ja to mam wiedzieć? – a co?
-
Tak się pytam – nie mieliśmy wspólnych tematów, z każdym dniem oddalaliśmy się
od siebie. Kiedyś byliśmy nierozłączni, a teraz? Teraz jest zupełnie inaczej.
-
Co robisz po szkole? – próbowała podtrzymać rozmowę
-
Nie wiem – nie miałem ochoty z nią gadać o mnie – a ty? – spytałem.
-
Idę do domu seniora, a potem do schroniska. – powiedziała. No tak moja siostra
uwielbiała udzielać się charytatywnie. Jak nie w domu seniora to w schronisku,
jak nie w schronisku to w hospicjum, jak nie w hospicjum to w domu dziecka i
Bóg wie gdzie jeszcze.
-
Aha. Słuchaj ja jeszcze po drodze wpadnę do Mike’ a, bo zostawiłem u niego
telefon. Spotkamy się po szkole. – oczywiście to nie była prawda, po prostu
postanowiłem iść do szkoły na około sam.
-
Ok pa! – podarowała mi piękny uśmiech, też się wyszczerzyłem tyle, że
sztucznie. Kiedy zniknęła za zakrętem od razy poszedłem w kierunku parku,
niemiałem zamiaru iść dzisiaj do szkoły. Rozejrzałem się dookoła, nikogo
znajomego wokół mnie nie było. Wyciągnąłem z kieszeni papierosy i zapaliłem. O
tak tego było mi trzeba, o wiele lepiej. Byłem nałogowym palaczem wiem, że to
nie zdrowe, ale mam to w dupie. Nie idę do szkoły, bo po co? I tak się niczego
nie nauczę, w najlepszym wypadku przepiszę od kumpla lekcje i co mi to da? No
nic i tak nie zdam. Myślę, że nauczyciele nie będą zachwyceni, że mnie nie ma,
ba oni będą skakali ze szczęścia.
Poszedłem jak zwykle do parku i jak zawsze usiadłem na swojej ulubionej
ławce. Cisza i spokój, nic się nie działo. Nawet nie zauważyłem, że wypaliłem
całą paczkę petów, bez zastanowienia wyjąłem drugą. Uwielbiałem tak bez czynnie siedzieć i
rozmyślać o moim życiu, o moim tragicznym życiu. Wiedziałem, że w końcu przez
palenie, ćpanie i robienie innych rzeczy
w końcu mnie wykończy. Ale po co
martwić się przyszłością? Trzeba żyć chwilą, bo nie wiadomo co stanie się
jutro, albo za tydzień.
-
Wiedziałem, że cię tu znajdę – usłyszałem znajomy głos. Po chwili obok mnie
usiadł jeden z moich kumpli Mike.
-
Mike! Siema! – przybiłem mu piątkę – Co tam?
-
Dobrze. Mam pytanie. – wyjął z mojej paczki jednego papierocha i zapalił.
-
Jakie? – nie wiedziałem o co mu chodzi
-
Co chciałaby dostać twoja siostra na urodziny? - spytał, no tego pytania to się nie
spodziewałem.
-
Nie rozumiem – czy on musi zadawać takie trudne pytania rano?
-
Za dwa tygodnie są wasze siedemnaste urodziny – spojrzał na mnie jak na debila.
No dobra zapomniałem o tym, ale żeby tak się na mnie dziwnie patrzeć?
-
Nie wiem, kup jej jakieś badyle i będzie git – mało mnie to wszystko
obchodziło.
-
A ty co jej dasz? – spytał
-
Zaszczycę ją swoją obecnością – powiedziałem
-
Taaa… A tak naprawdę? – nie dawał za wygraną
-
Od jakiegoś czasu zbieram kasę na deskę surfingową. Niech zaszaleje dziewczyna. – zgasiłem resztkę papierosa.
-
Takie poświęcenie z twojej strony?! To coś
nowego. – zaskoczyłem go
-
No cóż, czasami potrafię zaskoczyć – westchnąłem
-
To co idziemy do mnie? Mam piwo w lodówce. – zaproponował Mike
-
I ty dopiero teraz mi o tym mówisz?! – zirytowałem się po raz kolejny tego
dnia. Ja pierdolę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz